Z polskimi winami jest tak, że wiele z nich znika z rynku zanim tak naprawdę zdążą odpowiednio dojrzeć. Wtedy pozostaje nam liczyć na łut szczęścia w wine barze, ewentualnie w jednym z zapomnianych sklepów winiarskich gdzie ostatnie się butelka lub dwie. Ale tego wina nie kupicie już nigdzie. Ja miałem farta. Zapewne jedną z ostatnich istniejących butelek zaprezentowałem na degustacji win wyróżnionych w konkursie Polskie Korki 2023.
Od razu wyjaśnię nazwę. Choć dziś tym mianem: wino żółte = vin jaune, określamy reprezentację z francuskiej Jury, w tym przypadku historia jest zupełnie inna. Autor tego wina, Krzysztof Fedorowicz, w zachowanych dokumentach z czasów winiarskiej świetności ówczesnego Grünberga (dzisiejszej Zielonej Góry), odnalazł ciekawą informację. Winami żółtymi ((niem. gelber wein) nazwano tam bowiem dłużej macerowane wina. A że ten kupaż pinot blanc i traminera dojrzewał na skórkach przez 6 tygodni, nazwa była jak znalazł! Kiedy próbowałem go po raz pierwszy w czerwcu 2023 roku, wrażenie robiła na mnie świeżość i dobrze zaznaczona kwasowość. Z czasem akcenty się zmieniły: wzmocniła się struktura, a kwasowość bardziej zintegrowała. Feeria aromatów zachwyca mnie dalej: dojrzałe i suszone owoce (jabłko, pigwa, morela), sporo nut herbacianych i wyraźne, ziołowe akcenty. Wciąż nie powiedziało ostatniego słowa, ale raczej już nie zdąży. Fanom kierunku i producenta polecam więc Pandemiczną Pomarańczę 2023, która właśnie wkracza w dobry moment swojego życia.